Cykl rozpoczęty przez Jan Brzechwę, kontynuuje Michał Wodziński
Żuk gnojarz

Jak wiele, o dolo ty mojaż,
Wspólnego z nami ma gnojarz.
Z wielkim trudem, nawet z bólem
Toczy, toczy gnoju kulę.
My też – nieraz to się zdarza –
Biorąc chyba wzór z gnojarza
Mamy swoje kule. I my
Je toczymy, wciąż toczymy.
Mszywioł

Pewien mszywioł
Chciał iść na żywioł.
Miał dość komuny on i
Wypisał się z kolonii.
Sam popłynął gdzieś, gdzie
Myślał, że spełni się.
Pływał godzinę tak,
Aż zjadł go jakiś rak.
Traszka

Dla traszki to porażka,
Gdy w plener wyjdzie traszka,
A na nią się bałwan drze
Wrzeszcząc o salamandrze.
Komar i pijawka


Komar ukłuje ciebie i
Wypije sobie kroplę krwi.
Pijawka pije więcej, więc ona
Bardziej, niż komar jest ceniona.
Soból
Soból uwielbia pić Coca-Colę,
Więc sprzedał swoje futro sobole,
I powędrował sobie na rynek,
Żeby zakupić dwadzieścia skrzynek.
Trzyma je w norze (albo w pobliżu).
Bez futra pije colę – w negliżu.


Łabędzie

Po szerokim stawie pływały łabędzie.
W końcu się spotkały, lecz młodych nie będzie,
Bo łabędzie mają też swoje problemy:
Ona jest krzykliwa, a on – biedak – niemy.
Robaczek świętojański

Wstyd tkwi wciąż w kulturze naszej,
Więc zazwyczaj światło gaszę,
Kiedy pragnę płodzić dzieci.
...A robaczek wtedy świeci!
Bocian czarny


Pewien tatuś po kielichu
Tak wyjaśniał swoim synom:
- Bocian czarny – Stachu, Zbychu –
Przynosi dzieci murzynom.
Cdn...
Jak zwykle jestem zachwycony tym, co zrobiłaś z moich wierszyków.
Michał