Cykl rozpoczęty przez Jana Brzechwę, kontynuuje Michał Wodziński
Chory kaszalot
Przed rokiem zjadł kaszę kaszalot.
Po kaszy gdzieś w gardle miał nalot,
Wciąż krztusił się, łapał go kaszel...
- I po co ja jadłem tę kaszę?
O zdrowie wzięła go trwoga.
Odwiedził laryngologa.
Pan doktor powiedział „Dość biadań!”
Wypisał ogromny plik badań
I dodał „Ja nie chcę cię straszyć,
To kaszak. Lecz nie jest od kaszy.”
Skierował więc go do kliniki.
Kaszalot brać musiał zastrzyki,
Czuł biedak się gorzej i gorzej
I w końcu zapomniał, co morze,
Chodził w pół zgięty, zgarbiony
Aż płakał minister obrony
(Bo marzył by kaszaloty
Powołać i wcielić do floty).
Ćma
Ćma
Imperatyw w sobie ma.
My
Znamy imperatyw ćmy.
Tę
Wciąż do ognia ciągnie ćmę.
Z ćmą
Stąd kłopoty wielkie są.
Źle
Trudno mówić dziś o ćmie,
Bo
Wpadła w ogień. Żegnaj ćmo!
Krewetka
Głęboko w morzu krewetka
Marzyła o pięknych serwetkach,
Co mają frędzelki i hafty.
Z lnu, albo bawełny, czy tafty.
Plankton smakuje krewetce
Jedynie, gdy na serwetce,
Na starym, po babci, serwisie,
Przy świecach... Po nocach to śni się.
Niestety krewetka mała
Wcale szczęścia nie miała
I jakaś zapita pokraka
Nabyła dziś skorupiaka.
Gość nie miał wcale serwetki.
Nie uszanował krewetki.
Horrendum! Przyznacie to przecie:
Położył ją na gazecie,
A później zjadł tę krewetkę
Pod setkę.
Niedźwiedź i paw
Kiedyś niedźwiedź spotkał pawia.
Zaraz grzecznie się przedstawia.
- Nie Dźwiedź – odpowie paw – a co?
I tak szansę na przyjaźń pawie często tracą.
Stonogi
Kryzys nam spojrzeć dopomógł
Głębiej na problem stonóg.
Człek może zawieść się srodze,
Gdy nogi policzy stonodze:
Do poruszania się służy
Jej dwa tuziny odnóży.
- To skandal jest o Naturo –
Mówię z miną ponurą –
Nie posuń się wobec ludzkości
Do takich aż oszczędności.
Kret
Kret kiedyś znalazł na łące
Jakiś pieniążek, czy żeton,
Więc mówi do żony swej: Słońce,
Na suknię kupię ci kreton.
A żona go na to ofuknie
(Przy kreciej niewinnej dziecinie):
Kret futro nosi, nie suknie,
Spływaj na Kretę kretynie!
Pchły
Człowiek, co hoduje psy,
Miewa też w hodowli pchły.
Za psa płacisz, jak za zboże,
A pchły? Gratis dostać możesz.
Kobra (okularnik indyjski)
Kobra to wąż, który budzi
Przerażenie pośród ludzi,
Lecz ja kobry się nie boję.
Mówię wam to ze spokojem
I nie myślcie, że się chwalę.
Kobra nie jest groźna wcale,
Gdy jej zdejmiesz okulary.
Zdradził mi to derwisz stary.
Leniwiec
Sam nieraz bardzo się dziwię,
Jak się nie nudzi leniwiec.
Bez mała przez dobę całą
On wisi podpięty pod gałąź
I
Śpi.
I zawsze, zawsze tak żyje:
Zbudzi się, coś tam wypije,
Zje liści niemało, niesporo,
Dla smaku zagryzie je korą
I
Śpi.
- Leniwcze – mówię – zbudźże się.
Tak pięknie dzisiaj jest w lesie.
Na spacer pójdziemy gdzieś z rana...
On odrzekł mi: „Proszę pana...”
I
Śpi.
Delfiny
Gdy delfiny mają spleeny,
Gdy są złe, lub z tej przyczyny,
Że nikt im na imieniny
Nie chciał podać leguminy,
Gdy się śmieją z nich pingwiny,
Gdy brak w diecie zieleniny,
Gdy nie wyszły interesy
I z powodu jakiejś bessy
Trapi syndrom pustej kiesy
Mają w życiu swym okresy,
Że – by rozładować stresy –
Płyną sobie w dale sine,
Lecz... motylkiem, nie delfinem.
Autor: Michał Wodziński
Oczywiście Cdn....
Zaslugujesz na wierszy ode mnie, Michale.
Pisze i wstawie niebawem, a tymczasem klaniam sie z szerokim usmiechem
i uznaniem dla niewyczerpanych pokladow pomyslow, i jakosci piora. :)
Boguslaw
Wszystkie udane, ale ĆMA się wyróżnia! Któż z nas nie lubi ognia ... wrażeń.
sturecki
BRAWO! Moje wierszyki w Twoim opracowaniu bardzo wiele zyskują. Na razie mam tylko jeden pomysł a to za mało na kolejny odcinek. Ale mogę na razie dać w komentarzu:
Kapibary
Pan kapibar i jego luba kapibara
Zaplanowali wczoraj małe bara-bara,
Lecz po sprzeczce małżeńskiej nie wyszło im to...
To wstyd! Tak rozczarować dyrektora zoo.
Michał
Już przy krecie parsknęłam śmiechem...i za każdym razem mam ubaw po pachy, kiedy publikuję kolejną odsłonę tego cyklu....😅